Lech Kaczyński stał na przeszkodzie w realizacji planu, który zawierał element wojskowy, element energetyczny i element geopolityczny. Gdy prezydent RP został zamordowany, Prawo i Sprawiedliwość dotkliwie osłabione, a Donald Tusk uzyskał pełną możliwość swobodnej realizacji planów politycznych, wtedy projekt Tusk–Putin zaczął być wcielany w życie. Tak więc zbrodnia smoleńska była atakiem na Polskę, by ułatwić ekspansję imperialną Rosji prowadzoną razem z Niemcami – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską” Antoni Macierewicz, przewodniczący podkomisji smoleńskiej, były minister obrony narodowej.
Czy tragedię w Smoleńsku poprzedził spisek?
Spisek to jest narzędzie, to sposób realizacji pewnego zamiaru i w tym sensie nie ma wątpliwości, że tego typu operacja miała miejsce. Na to są oczywiste dowody zarówno w zakresie remontu samolotu, przygotowywania wizyty przez rząd Donalda Tuska i aparat Władimira Putina, jak i sprowadzania Tu-154 nad lotnisko w Smoleńsku, a następnie dezinformację dotyczącą badania katastrofy. Ale zacząć trzeba od przyczyny, która była polityczna i wiązała się ze sposobem postrzegania przez Putina roli Polski, a zwłaszcza prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przywódca Rosji doskonale znał słowa, które wypowiedział prezydent Kaczyński w Tbilisi w 2008 roku, że „dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”. One ujmowały istotę oceny sytuacji w Europie przez prezydenta Kaczyńskiego, przez polską formację niepodległościową i największą partię opozycyjną, mającą wszelkie szanse na ponowne dojście do władzy w kraju. Dlaczego Putin postanowił najpierw uderzyć w Polskę, a później w pozostałe kraje? Ponieważ tylko bez Polski, tylko bez niepodległościowej polityki polskiej jego plan zdominowania Europy Zachodniej w sojuszu z Niemcami i za zgodą Francji mógł być zrealizowany. Tak długo, jak długo istniała formacja niepodległościowa, tak długo, jak istniała polityka, którą realizował prezydent Lech Kaczyński, tak długo cały plan podporządkowania Polski Rosji, a następnie ekspansji Rosji, był niemożliwy do zrealizowania. Rzeczą charakterystyczną jest to, że „Gazeta Wyborcza” w roku 2016 opublikowała artykuł Holendra – dr. Jaapa Houtappela – w którym zostało wprost powiedziane, iż do tragedii smoleńskiej doszło właśnie dlatego, że prezydent Lech Kaczyński prowadził politykę mającą zablokować porozumienie Tuska z Putinem i dlatego to prezydent Polski jest winien tragedii smoleńskiej. „Kaczyński chciał zatruć plan Putin/Tusk” – to dosłowny cytat z tej publikacji.
A dowody?
Podkomisja dysponuje dokumentami MSZ referującymi stosunek Federacji Rosyjskiej do ówczesnego prezydenta i premiera Polski. Jednoznacznie stwierdzają one, że w oczach Moskwy rząd Donalda Tuska jest szansą na realizację polityki rosyjskiej, a „dyktatorski tandem braci Kaczyńskich” blokował ten plan i należy coś z tym zrobić. Ten motyw jest wielokrotnie przywoływany przez polskich dyplomatów w ocenie stanowiska rosyjskiego wobec prezydenta Kaczyńskiego i wobec sytuacji, jaka ma miejsce w Polsce.
Co blokowali bracia Kaczyńscy?
Są tam eksponowane trzy podstawowe kwestie, na które Rosja domagała się zgody polskich władz. Po pierwsze, to jest sprawa Nord Stream 1 – bo wtedy jeszcze chodziło o tę pierwszą rurę – czyli kwestia uzależnienia Europy Zachodniej od energetyki rosyjskiej. Po drugie, chodziło o budowę bazy amerykańskiej w Redzikowie, na co Rosjanie nie chcieli się zgodzić, a przynajmniej nie bezwarunkowo. Żądali, żeby tam zostali wprowadzeni oficerowie rosyjscy, którzy na bieżąco kontrolowaliby działanie tej bazy. I po trzecie, to była kwestia zacieśnienia stosunków między Federacją Rosyjską a Unią Europejską. Wszystko to, według Rosjan, blokowane było przez prezydenta Kaczyńskiego.
Podkomisja smoleńska dotarła też do szokującego dokumentu porozumienia wojskowego między Polską a Rosją, które zostało zawarte niecałe trzy tygodnie przed Smoleńskiem. Według niego mielibyśmy zostać de facto „bratnią” armią rosyjskich sił zbrojnych...
Message too long. Click here to view full text.